Tak więc na początek witam Was Kochane moje na tym blogu. Jak w tytule, dziś o tym, dlaczego? Dlaczego pro-mia? Czy to się wiąże z Pro-ana? Jak to w ogóle z tym jest?
Mia... Bulimia... Można powiedzieć "Dieta cud". Jesz ile chcesz, a później wymiotujesz. Tak jakbyś nie zjadła, ale zjadłaś. Dzięki temu chudniesz. Ah. To jest świetne. W pewnym sensie jestem też pro-ana. Chwilka... miałam kiedyś takiego bloga. Oj. :c Nie pamiętam niestety adresu. Może jeszcze go kiedyś znajdę. Oby. Tyle wspomnień tam było zapisanych. Szczerze przyznam, że jak byłam bardziej Pro-ana niż mia, było mi łatwiej. Jejku. Pamiętam te czasy, kiedy co ranek wstawałam o 6 rano i robiłam po 200 brzuszków. Miałam wielką satysfakcję. Niestety nie udało mi się wiele schudnąć. O wiele łatwiej jest, kiedy nie ćwiczysz i nie jesz. Ale to tylko moje zdanie. Prawdę pisząc anoreksją i bulimią interesuję się od 4 klasy. Oczywiście najpierw była anoreksja. Znaczy... Nie chorowałam na nią, ale już od 4 klasy byłam pro-ana. Później, kiedy moja przyjaciółka dowiedziała się, że jestem pro-ana, powiedziałam jej, że nie chcę chorować na anoreksję. Wtedy zaczęłam myśleć o bulimii. Później znów o anoreksji i tak było do teraz. Obecnie "interesuję się" bulimią. Jak już wspomniałam na początku, to taka "dieta cud". Ale niestety strasznie trudno mi się wymiotuje i oczy strasznie łzawią. Poza tym, nie wiem dlaczego, ale czasem niestety nie mogę zwymiotować. Dlatego łączę pro-ana z pro-mia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz